piątek, 17 października 2014

Rozdział 1

Kolejny dzień. Kolejny dzień w tej popierdolonej szkole. Kolejne wyzwiska skierowane w moją stronę. Nie mam już ochoty tego słuchać. Znowu jak wrócę wpadnę do łazienki jak strzała. Potne skórę i wyjdę jakby nigdy nic. Harry przyjdzie pijany, będzie kazał sobie usługiwać, a później i tak mnie pobije. Czekałam, aż skończą się lekcje. Aż skończy się ten dzień i każdy następny. Starałam się nie zwracać na to uwagi ale to tak strasznie boli. Może na to zasłużyłam? Nie wiem. Dzień w szkole minął tak jak każdy inny. Nie miałam ochoty wracać do domu wiec poszłam okrężną drogą. Doszłam do domu na 16:20. Od razu weszłam do siebie i zaczęłam odrabiać lekcje.
- Megan! Jazda na dół! - usłyszałam głos Harrego. Nie miałam ochoty na spotkanie ale On myślał inaczej. Szybko zeszłam na dół, by znowu nie oberwać.
 - Czemu Ty się obijasz dziwko? - wykrzyczał.
 Gdy tylko usłyszałam jak mnie nazwał. Jak nazwał mnie dziwką. Nie miałam siły. Pierwsza łza poleciała, za nią następna i następna. Popłakałam się. Popłakałam się na oczach Harrego.
 - Czemu ryczysz?
Nie chciałam już z Nim gadać i szybko wyszłam z domu uprzednio zakładając buty. Szłam przed siebie, nie zwracając na nikogo uwagi. Łzy spływały po moich policzkach jak wodospad. Poszłam do najbliższego parku i oprałam się plecami o drzewo. Zsunęłam się po nim i Zwinęłam w kłębek nadal płacząc. Nie chciałam wracać do domu, mogłam spać nawet w parku. Gdybym nie wróciła Harry i tak by się tym nie przejął. Postanowiłam pójść do mojej przyjaciółki i zapytać czy mnie przenocuje. Wstałam i szłam w dobrze znaną mi stronę. Mijałam te same uliczki, te same domy, rośliny, a nawet ludzi. Każdy wyglądał tak samo. Nikt się nie zmienił. Był taki sam. Przerwałam swoje myśli gdyż zorientowałam się, że jestem już pod Jej drzwiami.
Nieśmiało zapukałam. Drzwi otworzyła mi uśmiechnięta Emily. Gdy zobaczyła mnie zapłakaną od razu mina jej zrzedła.
-Megg co się stało?! -przytuliła mnie. Nie odpowiedziałam.
 -Znowu Harry, prawda?
Przytaknęłam i rozpłakałam się bardziej.
 -No już. Nie płacz. Chodź do środka.
-Emily?
-Tak?-cały czas mnie przytulała.
-Mogę u ciebie przenocować?
- Jasne, że tak – powiedziała i przytuliła mnie jeszcze mocniej. Jeśli to w ogóle możliwe.
- Dziękuję.
- Za co? – zapytała zdziwiona. ‘Odkleiłam się’ od Niej i spojrzałam Jej w oczy.
- Za to, że jesteś. Za to, że Ty mnie nie wyzywasz, za to, że mogę Ci zaufać. Wiem, że mogę ci się zwierzyć, a Ty mnie nie wyśmiejesz. Za to, że to Ty nie oceniasz mnie po wyglądzie tak jak inni i mój brat – powiedziałam.
- Nie mów tak o Nim! On nie jest Twoim bratem. On jest głupim rozpieszczonym dupkiem – przerwała mi.
- Ale i tak jest moim bratem. Nic tego nie zmieni – to było ostatnie zdanie jakie powiedziałam zanim zostałam wciągnięta do domu. – Co jest? – zapytałam zdziwiona.
- Koleżka Twojego ‘braciszka’ – zrobiła cudzysłów na słowie ‘braciszek’. – Właśnie przechodził. Pieprzony laluś z tą koszulką w paski – powiedziała z wyraźnym niezadowoleniem, że w ogóle kiedyś Go widziała.
Nie odezwałam się. Poszłam do salonu i siadam na kanapie gdzie Zwinęłam się w kłębek. Emily podeszła do mnie i znowu mnie przytuliła.
-Już spokojnie...
-To się kiedyś skończy? -Zapytałam powstrzymując płacz. Nie odezwała się. Wtuliłam się w nią.
- Przynieść ci coś do picia?
- Nie trzeba.
- Na pewno?
- Wodę?
- Jasne -poszła do kuchni. W tym samym czasie ja zastanawiałam się czy to, że Louis pojawił się w tej okolicy jest spowodowane tym, że Harry kazał mu mnie znaleźć czy przez durny przypadek. Wystraszyłam się jak usłyszałam pukanie do drzwi. Wręcz podskoczyłam z krześle. W tym samym czasie wróciła Em i podała mi szklankę. Sama poszła otworzyć drzwi nieznajomemu. Nic nie usłyszałam oprócz tego, że Emily powiedziała „Ała to boli Idioto!”, a raczej krzyknęła niż powiedziała.
- Gdzie Ona jest? – krzykną i skierował się w stronę salonu w którym przebywałam.
 – No tu się podziewasz Dziwko.
- Nie mów tak na Nią! – krzyknęła Em.
- Zamknij się.
Spojrzałam w Jego stronę. Może powinnam powiedzieć Ich stronę? W drzwiach stał Harry i jego paczka. A więc Louis szukał mnie. Spuściłam głowę. Powstrzymywałam płacz. Siedziałam jak sparaliżowana, nie mogłam z siebie wydobyć słowa ani się ruszyć.
- Wypierdalaj stąd! – krzyknęła nieźle zdenerwowana Em.
- Nie wyjdę bez Niej – tak bezczelnie  pokazał na mnie palcem.
- Nie… - zaczęła.
- Nie jestem pieprzoną rzeczą! – przerwałam Jej i krzyknęłam w Jego stronę. – Naucz się tego, że każdy ma uczucia! To boli jak wyzywasz!
- Ty się nie odzywaj!
Od razu się uciszyłam.
- Powiedziałam wyjdź! - Krzyknęła Emily i pokazała palcem drzwi -ona tu zostaje, a teraz wypad z mojego mieszkania!
- Powiedziałem że nigdzie nie ode bez niej! - Krzyknął i podszedł do mnie razem z Louisem. Już chcieli mnie złapać kiedy krzyknęłam:
- Zostaw mnie wreszcie! Nie próbuj mnie dotykać! Co się stało z tamtym chłopakiem, którego jakby się mnie wtedy zapytało nazwałabym bratem? Wiesz co? Emily miała rację. Ja już nie mam brata. Mój brat nie istnieje. Jesteś nikim. Nie potrafisz uszanować inności. A nawet tego, że Twoja była siostra jest z Tobą spokrewniona. Co nie zasługuję na nic? Jestem bezwartościowa? Przez Ciebie tak! Poniżasz mnie na każdym kroku. Nie mam zamiaru z Tobą rozmawiać. Wynoś się stąd! Nie chcę Cię nigdy widzieć! Dla mnie nie istniejesz!
Zanim się obejrzałam Harry i Louis trzymali mnie za ręce.
- Puście mnie! -Zaczęłam się wyrywać. Niestety tylko pogorszyłam sprawę. Louis wzmocnił uścisk podszedł do mnie jego drugi kolega o ciemnej karnacji. Zamienił się miejscami z Harrym.



********************************************************************
Ta dam! Mamy rozdział pierwszy! Liczę razem z Pauliną, że Wam się spodoba :) Może jest troszkę krótki (przynajmniej dla mnie), ale postaramy się aby kolejne były dłuższe :D
PROSZĘ KOMENTUJCIE TO NAPRAWDĘ MOTYWUJE :*
                                                                                  Mrs.Payne (@Aleks77025635)

3 komentarze:

  1. Ojoj no nieźle...
    Jak przecztyałam że w bluzce w paski to już miałam nadzieje że Pani Panno Payne wykorzystała mój pomysł... Ale dalsze wydażenia tego nie potwierdziły... Szkoda... Ale opowiadanie i tak zajebiste :*

    " - Czemu Ty się obijasz dziwko? - wykrzyczał." Wooooho! Haroldzie jak tak można!? Zawiodlam się na tobie. Nie spodziewałam się że użyjesz aż takiego wyrazu...

    "Ja już nie mam brata." spodziewałam się że takie zdanie padnie w tym opowiadaniu ale nie spodziewałam się że tak wcześnie...

    Zastanawiam się co dalej :D
    Czekam :) i pozdrawiam bardzo was mocno :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój komentarz krótki, ale wyraża każdą emocję i moją opinię oczywiście^^ Jest ciekawie, lubię takie coś, po prostu czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój kom będzie krótki, ale treściwy..^^ Jest ciekawie, lubię takie coś, no po prostu super! Czekam nn C=

    OdpowiedzUsuń